Wykażę się dziś niegrzecznością
Porno uczuciem zepsutym
Emocją bladą
Gestem wyuzdanym podobno
Czy potrafię?
Zatrzymać myślami
Pociąg rozpędzony milionem twych koni
Wisząc nad przepaścią pożądania
Puszczę się
Ciebie
Wzorkiem pobiegnę
Ciepła szukając ręki
Macającej w chmurach
Z bitej śmietany
Odstawiłam
Lekarstwo na bezsenność
Ból uzależnienia niecierpliwy
Krwawienie wewnętrzne
Skutek uboczny krótkiego nałogu
Terapii trzydziestosześciodniowej
Rany tętniące okrywam wspomnieniem
Wnętrzności roztargnione tule
Pozwól mi płakać
W samotności
Sen?
Nie, czekam
Przestałam myśleć
Przodem od tyłu do tyłu
Wciskam przycisk ewakuacji
Czarna peleryna okrywa rozterki
Smukła linia cienia wiotkiej duszy
Wzgórzem, za którym skrywana jest tajemnica
Zakochaniem, mgłą, szeptami dwoma
Buntem
Przestałam śnić
Zmęczenie
Powietrzem ciężkim oddycha
Wala się po podłodze raju
Mija bezemocjonalnie
Twoje schody do piekła i nieba
Gra słów
Dysonans
Oksymoron
Jeden cios zakochania tępy
Pocztą pantoflową wysłany
Szeptem
Gubię się w tobie
Tonę
Oczy zamykam śmiertelne
Nie żałuję ani jednego słowa
Plotę warkocz z myśli
Wspinam się po długich ramionach
Dotykam
Głaszczę
Kąsam czule nadziei skrawek
Bezpowrotnie zapadam się w umysłu ścieżkę krętą
Chora dusza
Kompiluje wnętrzności
Wtulona w fotel
Kokosowe, słodkie słowa i emocje
Letniej nocy blask utkany z oddechów
Spokój onanistycznych wspomnień
Wodorosty uczuć ukrytych
Szuwary naiwności
Mgławy obraz z przeszłości
Wizja przyjemności niebyłej
Opętanej
Panna piątek
Uwolniona od imaginacji
Słowa jednego z ulubionych
Stąpam po październikowej szarości wieczora
Głęboko wpatruję się w swój delikatny cień
Uśmiecham się
Opętana wolnością
Szczęściem zarażam obcych ludzi
Myśli przechadzają się we mnie stanowczo
Nie szukają
Błogość
Zaskakującym uczuciem odziana
Nie marznę już!